Karmnik dla ptaków – wykonaj samodzielnie lub z dzieckiem
W tym roku dosyć się spóźniliśmy ze zorganizowaniem dokarmiania pierzastych przyjaciół. Tłumaczyć może nas to, że póki co to zima dosyć łagodna i na krzewach irg, ogników, kalin itp. było jeszcze sporo czerwonych i żółtych owoców. Poczuliśmy jednak oprócz potrzeby dokarmiania, również chęć obserwacji skrzydlatych gości. Stąd powstał karmnik dla ptaków w uproszczonej wersji.
Nie wiem, czy zauważyliście, ale wiele nowych budynków, ogrodzeń, murków itp. jest wykonywanych ze starej cegły. Nas też ta moda nie ominęła. Część ogrodzenia wokół naszego domu jest właśnie pokryta taką starą cegłą, która jednakże pod wszelkimi groźbami ze strony mojego męża nie może być w żaden sposób uszkodzona. Ale przecież nie problem dla kogoś kto pracuje w tesa, aby zamocować coś bez uszkodzenia nawet takiej chropowatej powierzchni.
Jak powstał i został zawieszony nasz karmnik dla ptaków?
Plan był ambitny: tata zbuduje karmnik, mama dostarczy akcesoriów malarskich i zawiesi karmnik a synek wykona część artystyczną. Tymczasem tata się rozchorował i nie był w stanie podołać pracom stolarskim, zatem użyliśmy:
- surowy karmnik
- farby do drewna
- pędzel
- taśma malarska tesa® Standard
- śruba samoprzylepna do chropowatych powierzchni
Taki jeszcze nieudekorowany karmnik znajdziecie w każdym markecie budowlanym, są tam też farby w absolutnie odlotowych odcieniach. Myśląc o tym aby nie odstraszyć skrzydlatych gości ostrymi barwami, wybraliśmy suszoną miętę i aromatyczną szałwię.
Karmnik dla ptaków – działamy!
Na początku, oczywiście fachowo okleiłam część listewek karmnika taśmą malarską tesa® a następnie mój smyk zabrał się do dzieła. Pomalował część listewek suszoną miętą. Farba bardzo ładnie rozprowadzała się po powierzchni, dobrze ją pokryła. Jedynie tam gdzie drewno ciemniejsze, trzeba było nałożyć podwójną warstwę farby.
Było trochę zabawy z oklejaniem karmnika, bo chcieliśmy mieć część listewek w szarej suszonej mięcie a część w aromatycznej szałwii.
Ponieważ nam się spieszyło, aby jak najszybciej zawiesić karmnik. Więc od razu jak tylko synek pomalował część listewek, odklejałam taśmę malarską i jak farba podeschła maskowałam taśmą kolejne partie karmnika. Taśma malarska również doskonale zabezpieczyła nam słomę pokrywającą dach ptasiej stołówki.
Po pomalowaniu wszystkich elementów suszoną miętą, z niejakimi trudnościami rozmieszaliśmy aromatyczną szałwię i mój dzielny mały bohater dokończył dzieła. Szczerze mówiąc, to nawet się ucieszyłam, że nasz karmnik dla ptaków jest mały, ponieważ pod koniec malowania synek zaczął tracić entuzjazm. To właściwie karmnik dla wróblowatych.
Poczekaliśmy aż nasze skromne dzieło przeschnie i udaliśmy się zwieńczyć nasze dzieło na ogrodzeniu.
Aby nie uszkodzić cennych cegieł mojego męża, przykleiłam śrubę samoprzylepną, której mocowanie oparte jest na specjalnej masie klejącej. Trzeba pamiętać aby temperatura na zewnątrz nie spadła poniżej 5ºC. Żaden kłopot tej szaro-burej zimy. W jeden dzień wpuściłam masę klejącą do otworu w podstawie śruby, tak aż nam wyszła drugą dziurką.
A w drugi dzień, po tym jak całość po 12 godzinach wyschła, zawiesiliśmy nasz karmnik. Oczywiście od razu synek nasypał specjalną mieszankę ziaren słonecznika, pszenicy i kasz, którą wcześniej skrupulatnie przygotował. Ornitolodzy ostrzegają, aby nie dokarmiać ptaków boczkiem, wędzonką czy chlebem, ponieważ bardziej im to szkodzi niż pomaga.
A wy jak przygotowaliście się na przyjęcie pierzastych gości? Polecam o nich zadbać, aby już od wiosny było ich wokół nas jak najwięcej wyśpiewujących radosne trele.