Miasteczko z kartoników po mleku
W naszym domu mleko leje się litrami. Dzieciaki piją je przy wielu okazjach – z płatkami na śniadanie, przy obiedzie do naleśników, ciepłe z miodem na przeziębienie. Ja z kolei uwielbiam maślankę i piję ją co rano przed wyjściem do pracy. Mleko jest cennym źródłem dobrze przyswajalnego białka oraz wapnia, a także fosforu, potasu, magnezu, cynku, miedzi, witaminy A,D oraz witamin z grupy B – samo zdrowie! Wraz z mężem jesteśmy recyklingowymi freak’ami i oczywiście segregujemy śmieci. Codziennie widzę jak stopniowo zapełniamy kartonikami po mleku żółty worek na śmieci. Tak, tak – żółty! U nas w domu była żywa dyskusja, gdzie wkłada się tego typu odpady. Okazuje się, że kartoniki po mleku trzeba wyrzucać wraz z tzw. lekką frakcją odpadów, do żółtych pojemników razem z puszkami i plastikiem. Ekologiczne nawyki staramy się także zaszczepić w naszych dzieciach. Nie chodzi tylko o odpowiednią segregację odpadów, ale też o umiejętność ponownego wykorzystania „śmieci”. W duchu takiego myślenia powstały nasze ostatnie prezenty na dzień Babci i Dziadka. Ostatnio zaś, zrobiliśmy małe miasteczko z kartoników – tych uzbieranych po mleku, ale także mojej ulubionej Mrągowskiej maślance.
Co jest potrzebne, żeby powstało miasteczko z kartoników:
- puste kartoniki po mleku czy maślance
- różnokolorowa bibuła
- czarna kartka papieru
- biały marker lub kredka
- linijka
- nożyczki
- skalpel
- klej w sztyfcie tesa®
Od czego zacząć?
Przede wszystkim polecam porządnie, wypłukać kartoniki, szczególnie te po maślance. Kilkukrotne przepłukanie ich wodą z płynem do mycia naczyń było w moim przypadku najbardziej efektywne. Następnie zabrałam się za usuwanie plastikowego gwintu, który odcięłam z pomocą skalpela. Gwint można oczywiście zostawić i zrobić z niego na przykład komin. W przypadku mojej koncepcji, nie pasował on do czerwonych dachów.
Bibułkowe szaleństwo
Następnie wymierzyłam i wycięłam kawałki bibuły w przeróżnych kolorach, w rozmiarze dopasowanym do wielkości kartoników. Bibułę przyklejałam na całej długości kartonika – użyłam do tego kleju w sztyfcie, który moje dzieciaki zwykle wykorzystują na zajęciach plastycznych – nadał się idealnie. Przy jasnej bibule nakleiłam podwójną warstwę, aby napisy z kartonika nie przebijały i nie psuły efektu.
Czerwone dachy
Ze względu na charakterystyczny kształt kartoników, już po ich oklejeniu docięłam krepę, dopasowując ją do trójkątnego zakończenie bocznych ścian. Upewniłam się też, że krawędzie na górze są porządnie przyklejone i nie będą odstawać. Aby ujednolicić kolorowe miasteczko, na każdym domku zdecydowałam się umieścić taki sam, czerwony dach. Zrobiłam go z prostokątnego kawałka czerwonej krepy. Wcześniejsze wycięcie zakrętki znacznie ułatwiło mi przyklejanie i stworzenie ładnego, spadzistego dachu.
Okna na świat
Na koniec ozdobiłam domki okienkami i bramami, które wykonałam z czarnego papieru. Wycięłam różne kształty – kwadraciki, koła i łuki, na których wyrysowałam białym pisakiem ramki okienne i bramy. Do wykończenia tych detali sprawdzi się też z pewnością biała kredka. Na koniec przykleiłam je do ścian domków stosując ten sam co poprzednio klej w sztyfcie.
Aranżacja zależy od wyobraźni
Pozostałe domki, na wzór mojego, przygotowały dzieciaki. Wykonały też świetną moim zdaniem aranżację, stawiając miasto na tablicy kredowej. Narysowały ulicę, przejście dla pieszych i szalały po ulicach małymi samochodzikami -miasteczko z kartoników po mleku nabrało życia.