Zachować czy zasuszyć wspomnienia? Czyli jak stworzyć Zielnik wakacyjny.
Nigdy jakoś nie przepadałam za brodzeniem w wysokiej trawie, bo przecież nigdy nie wiadomo czy jakieś owady przy okazji nie zechcą z nami zabrać się na spacer, o pająkach (brrr…) to już nie wspominając. Za to moja siostra potrafiła spędzać całe dnie spacerując po polnych drogach, zaglądając nad małe stawy i przynosząc ze swoich wypraw piękne okazy, z których tworzyła zielniki i bukiety.
W tym roku postanowiłam razem ze swoim smykiem stworzyć taką właśnie, inną niż zwykle pamiątkę z wakacji. Zawsze jesienią przeglądamy zdjęcia z letnich miesięcy i te najlepsze wywołujemy a potem umieszczamy w albumach lub w ramkach. Ponieważ mój szkrab zaczął przejawiać znaczne zainteresowanie botaniką, (chociaż zastrzegł całkiem poważnie, że nigdy, w życiu nie będzie robił wianków!) dlatego też dokupiliśmy do naszej kolekcji Kieszonkowy atlas kwiatów dziko rosnących (N. Fletcher), nie tylko dla rodziców – przyrodniczych laików, ale dla każdego kto choć trochę jest zainteresowany otaczającą go przyrodą.
Wędrując tak polnymi ścieżkami (właściwie, to tylko ja ścieżką, bo synek wszystko robił, aby tylko nią nie stąpać), pomyślałam sobie, że w sumie fajnie byłoby wspólnie stworzyć taki zielnik, może nawet tatę uda się zaangażować do tego projektu?
Przydatne materiały do stworzenia wakacyjnego zielnika:
- kolorowe papiery
- nożyczki z wzorkiem
- dziurkacz ozdobny
- kolorowe cienkopisy
- szablony
- klej w stemplu tesa®
- dwustronna taśma tesa® na dyspenserku
- biała taśma izolacyjna tesa®
Jak wykonaliśmy zielnik wakacyjny?
Nasz własny wakacyjny zielnik, zaklinający wspomnienia z tych wyjątkowych letnich dni (wyjątkowych, bo w tym roku całkiem sporo padało) miał kilku wykonawców:
- Mojego smyka, który z wielkim zaangażowaniem wręcz zwoził przyczepką z okolicznych pól rośliny.
- Tatę, który swymi magicznymi rękoma wykonał całe rękodzieło – czyli skroił i zmontował zielnik.
- I oczywiście mnie – inicjatora przedsięwzięcia, naczelną zielarkę – w sensie zadbałam o to, aby roślinki suszyły się w gazetach najwyższej jakości, nie mówiąc o tym, że dostarczyłam wszelkie materiały niezbędne do realizacji naszego przedsięwzięcia.
Wykonawca artystyczny, (czyli tata) ozdobnym dziurkaczem wyciął otwory do przewleczenia sznurka, wstążki, tasiemki, lub czegokolwiek co macie pod ręką.
Podobno każdy z nas potrafi rysować, jeden lepiej, drugi gorzej – ja zdecydowanie gorzej, mój mąż twierdzi, że rysuję nie lepiej niż nasz syn 7-latek. Dlatego cieszę się, że chociaż on ma trochę kreski w ręku, dzięki czemu nasz zielnik wakacyjny uzyskał całkiem niezły (a już z pewnością niepowtarzalny) szkic na okładkę.
Następnie z mojego szablonu (do pobrania załączony na końcu tego wpisu) wyciął nazwę: 'ZIELNIK wakacyjny’, którą przykleił klejem w stemplu. Jeśli nie macie tego najnowszego cudu techniki tesa®, to polecam użycie dwustronnej taśmy tesa® – koniecznie z dyspenserkiem; oba produkty zapewniają łatwe klejenie i co ważniejsze, bez brudzenia się.
Mogę z czystym sumieniem polecić klej w stemplu, bo oprócz czystego klejenia daje po prostu dużo frajdy. Stemplujesz, stemplujesz i czujesz się niemal jak Pani za okienkiem na poczcie. Znam takich co się niemal zapomnieli i nie pozwolili sobie tego stempla wyrwać z ręki.
Jak już mamy należycie przyozdobioną okładkę (ale nie przesadzajcie z tym zdobieniem, bo przecież okładka nie może przyćmić zawartości, a ta zawartość jest najistotniejsza), to:
Katalogujemy rośliny
Mocujemy roślinę za pomocą białej taśmy izolacyjnej tesa®. Dlaczego akurat ta? Jest elastyczna (dostosuje się idealnie do mocowanego elementu rośliny), łatwo ją przyciąć nożyczkami do odpowiedniego rozmiaru i ma subtelne walory estetyczne. Wystarczy zalet? Z pewnością, aż tyle ich nie potrzeba do izolacji kabli, ale dla naszego zielnika zdecydowanie wszystko co najlepsze.
Z szablonu (do pobrania również na dole strony) wycinamy karteczkę, która posłuży nam do opisania rośliny i stemplujemy ją klejem.
A teraz to co wydaje mi się najtrudniejsze – czyli opisywanie rośliny. Bardzo łatwo się pomylić w identyfikacji roślin. Wiele z nich jest mega do siebie podobnych, dlatego z tych co dowoził na przyczepce mój smyk, zasuszałam te, które wydawały mi się w miarę oczywiste, czyli takie, z którymi nie mieliśmy problemów z identyfikacją w Atlasie.
I to już tyle, a właściwe aż tyle, nasz Zielnik wakacyjny przy współpracy całej rodziny jest gotowy (!). Jesteśmy z niego bardzo dumni, a najbardziej nasz smyk, który już zaplanował, że co roku z każdych wakacji chce mieć taki właśnie dziennik-zielnik. Nawet przyszło nam do głowy aby wzbogacić przyszłoroczny zielnik zdjęciami z miejsc gdzie dana roślina została znaleziona.
A może stworzymy jeszcze jakiś jesienny pamiętnik naszych wędrówek i zachłyśnięć pięknem przyrody? Kto wie, co nam jeszcze strzeli do głowy. A wy co ostatnio wspólnie stworzyliście z rodziną, przyjaciółmi lub znajomymi z pracy?
Szablony do pobrania:
Szablon_ZIELNIK wakacyjny_tytul
Szablon_ZIELNIK wakacyjny_tabelka