Miętowy kolor w dekoracjach Świątecznych – czyli śnieżne kule DIY
Chyba się ze mną zgodzicie, że podczas Świąt króluje kolor czerwony we wszystkich jego odcieniach, wraz z towarzyszącym mu złotem i srebrem. Dlatego, to właśnie te barwy uważane są za typowo świąteczne, ale ja w tym roku poczułam, że jestem gotowa na coś innego. A że moje dziecko bardzo lubi kolor zielony – w pokoju ma wiele akcentów w tej barwie. W związku z tym, postanowiłam wykonać świąteczne dekoracje do pokoju dziecięcego właśnie w kolorze miętowym. I tak powstały śnieżne kule, które królują teraz na parapecie. Czy to łatwy do wykonania pomysł?
Z jednej strony jak się przekonacie, to tylko kilka prostych kroków. Jednakże po drodze natknęłam się na kilka zabawnych przeszkód, o których zaraz wam napiszę.
Drobiazgi potrzebne do wykonania śnieżnej kuli:
- gliceryna
- figurka
- nożyczki
- sypki brokat
- słoik
- miętowe taśmy tesa® washi
- błyskawiczny klej tesa®
Dopóki nie wpadłam na pomysł wykonana śnieżnej kuli, nie miałam pojęcia, że jest tyle kształtów słoików. Na szczęście w domowych zasobach wyszperałam jeden słoik przypominający w dużym uproszczeniu kulę. Z tym słoikiem wyruszyłam na poszukiwanie podobnych i tak wróciłam z dwoma dżemami malinowymi. Oczywiście dżemy już dawno spożyte, a słoiki jak się zaraz przekonacie, zostały dobrze wykorzystane.
Od czego zaczynamy?
Pokrywkę słoika okleiłam papierową taśmą washi. W tesa mamy dwie miętowe taśmy washi – jedna gładka, a druga w białe zygzaki. Taśma bardzo ładnie dopasowuje się do kształtu pokrywki. Moja nakrętka na słoik była w dosyć ciemnym kolorze, dlatego musiałam zaaplikować dwie warstwy taśmy.
Następnie do wnętrza nakrętki wkropliłam trochę kleju błyskawicznego tesa® i przykleiłam figurkę. Odstawiłam do wyschnięcia. W innej śnieżnej kuli, gdzie figurka wydawała mi się mało ozdobna dokleiłam jeszcze zielone, sztuczne gałązki.
Do słoika wlałam wodę i wpuściłam parę kropel gliceryny. Ile tych kropel? Dosłownie jedno ściśnięcie butelki, to w zupełności wystarczy. Wydawałoby się, że to już koniec, ale jednak nie – dopiero w tym momencie zaczęły się schody.
Widziałam, że w tych sklepowych śnieżnych kulach tak wspaniale wiruje coś białego, niczym małe, białe kryształki lodu. No właśnie… pomyślałam więc, że to pewnie sztuczny śnieg. Wsypałam trochę zakupionych w sklepie, białych drobinek do słoika i jaki efekt? Żaden. Śnieg utrzymywał się u góry słoika i za nic nie chciał wirować czy opadać, zero współpracy. Zdobyłam nawet dla porównania produkt innej marki, różniący się nieco wyglądem, ale sytuacja się powtórzyła. Coś kompletnie nie grało.
Z racji niepowodzenia, postanowiłam obejrzeć kilka tutoriali na YouTube, ale tam też wszyscy używają sztucznego śniegu. Nie do pojęcia! Jakiej odmiany oni używają, której ja nie mam? A może to… wiórki kokosowe? Nasypałam wiórek do słoika i dosłownie cudo – wirowały, opadały jak szalone. Ale po 2 dniach woda zrobiła się mętna, a po tygodniu jak odkręciłam słoik, to lepiej nie mówić. Zapach, a właściwie smrodek nieco mnie oszołomił. Nie pozostało mi nic innego, jak zrobić wirujący śnieg z sypkiego brokatu. Wystarczy potrząsnąć, a brokatowe płatki z gracją i moją całkowitą aprobatą opadają w dół.
To taki paradoks, coś co wydaje nam się całkiem proste do wykonania, nagle nastręcza wiele śmiesznych tak naprawdę problemów. Też tak mieliście?
Czy jest tu ktoś, kto lubi nasze taśmy washi?
Jeśli to jesteś Ty, napisz nam w komentarzu pod tym postem, dlaczego to akurat do Ciebie mamy wysłać tą pełną kulę taśm tesa® washi?
Najciekawsza odpowiedź, jak widać zostanie sowicie nagrodzona, a na otarcie łez, do kilku wyróżnionych osób wyślemy trójpak taśm washi.
Powodzenia! Czekamy na wasze zgłoszenia do 10 grudnia 2018!
Regulamin konkursu znajdziecie tutaj.